Nasza córka jest bardzo upartą osóbką. Odkąd tylko urosły jej dłuższe włoski przypinaliśmy jej spinki a ona z uporem maniaka je ściągała. Tłumaczyliśmy, grozili, zakazywali - nic to nie dawało. Pomyśleliśmy, że jej odpuścimy i spróbujemy jak będzie starsza i więcej zrozumie. Podcięliśmy wtedy włosy u fryzjera, żeby jej zbytnio nie przeszkadzały. Włosy oczywiście odrosły a my dalej wdrażaliśmy swoje spinki, gumeczki itp. Niestety i tym razem polegliśmy a nasze dziecko zawsze wyglądało jakby nie wiedziało co to grzebień ;) . Dzisiaj więc Weronika po raz drugi wylądowała u fryzjera ale tym razem zafundowaliśmy jej nieco krótszą fryzurkę niż ostatnio. Wygląda jak słodki aniołek z oczkami i pupcią diabełka ;)
środa, 18 lutego 2009
Zwierzaki - te duże i te malutkie
Bardzo się cieszę, że nasze dzieci kochają zwierzęta i nie robią im krzywdy. Mamy w domu psa -golden retriever, także dzieci od urodzenia przyzwyczajone są do zwierzęcia w domu. Owszem na początku trzeba było je uczyć i pilnować, żeby palce nie lądowały w oku Miśka ale to zaprocentowało i widać jak dzieci uwielbiają psa. Nie pogardzą też innymi istotami, u dziadka są rybki i kanarek, Wiktor raz w tygodniu jeździ na hipoterapię, gdzie oprócz koni jest mnóstwo kotków - ulubieńców Weroniki ;). Będąc dzisiaj na hipoterapii spotkałam tam mnóstwo młodych dziewczyn pomagających przy koniach. Są ferie, więc mają czas, żeby tam przebywać. Bardzo mnie to urzekło, bo jednak rzadko spotyka się młodzież, która swój wolny czas wykorzystuje na pielęgnację zwierząt a nie siedzi przed komputerem czy tv.
My po prostu mamy talent ;)
Tak jak wspominałam zdobyliśmy się w końcu na wielkie malowanie pudła - ostatniej głównej zabawki dzieci ;). Weronika mało mówi a jeśli już coś powie to tak, że ciężko ją czasami zrozumieć, więc wybór co mamy namalować miał Wiktor. Syn zapatrzony ostatnio w akwarium i rybeczki wymyślił ..... akwarium i rybeczki ;). Zakupiłam pędzle, zaopatrzyłam nas w dużą ilość farbek i zaczęliśmy pracę. Najpierw wszyscy malowali wodę a potem przyszła kolej na wymyślanie jakie to rybki i stworzonka w niej się znajdą. Muszę przyznać, że efekt końcowy przeszedł nasze najśmielsze wyobrażenie o tym pudle ;)
wtorek, 17 lutego 2009
Znów zawitała do nas zima ;)
Jak dobrze, że na ferie spadł u nas śnieg. Sypało, sypało i znów nas zasypało ;). Dzieci zdrowe więc wybraliśmy się na sanki, tym razem już po śniegu a nie po trawie ;). Ulepiliśmy także ogromnego bałwana....
Dzisiaj z kolei zrobiliśmy sobie kulig z sanek, pierwszy jechał Wiktor a za nim Weronika - sanie ciągnął dziadek. Zabawy było co niemiara, ponieważ Wiktor wywalił się dwa razy na śnieg ;)
Dzisiaj z kolei zrobiliśmy sobie kulig z sanek, pierwszy jechał Wiktor a za nim Weronika - sanie ciągnął dziadek. Zabawy było co niemiara, ponieważ Wiktor wywalił się dwa razy na śnieg ;)
sobota, 14 lutego 2009
Wieelkie pudło
Po foteliku Wiktorka zostało nam wieeelkie pudło, którego oczywiście nie można wyrzucić bo służy dzieciom jako domek/dziupla ;). Zabawy jest oczywiście co niemiara, wchodzą wychodzą, zamykają za sobą "drzwi", siedzą w środku z latarką, zwierzętami i sama nawet nie wiem w co jeszcze przyszło im do głowy się bawić. Myślę, że może niedługo wszyscy razem pomalujemy ten domek farbami i wtedy będzie piękny ;)
środa, 11 lutego 2009
Pinokio
Dzisiaj przedszkolaki miały kolejny wyskok do teatru ;). Oczywiście dojechaliśmy tam wielkim autokarem i jak zwykle zasiedliśmy z przodu ;). Spektakl Pinokio bardzo podobał się Wiktorowi. Jestem mile zaskoczona jak nasz syn polubił teatr. Widzę jakie emocje w nim wyzwala przedstawienie, to nie to samo co bajka w telewizji, tu wszystko jest na żywo, namacalne, bardzo się cieszę, że tak polubił sztukę ;)
Fotel księcia Wiktora
Nareszcie dotarł do nas robiony specjalnie dla Wiktora fotel do nauki, do jedzenia, siedzenia itp.... Jest świetny, w końcu Wiktor ma nogi na podłożu, blat na odpowiedniej wysokości, łokcie mają podłokietnik, ze nie chowa nam ich pod stołem - no jednym słowem WYPAS! Jesteśmy bardzo zadowoleni i bardzo nam się to cudeńko podoba ;). Wklejam też zdjęcie jak to nasze dziecko ostatnio posiadło sztukę obierania mandarynek. Pierwsza, na której testował swoje umiejętności, puściła chyba wszystkie soki ale muszę przyznać, ze teraz to Wiktor jest mistrzem w obieraniu mandarynek ;)
poniedziałek, 9 lutego 2009
Halo tata
Moja córeczka wzięła właśnie telefon i chodzi z nim po całym domku udając jak rozmawia z tatusiem ;). Nie mogłam się nadziwić jak nas naśladuje w tych czynnościach. Chodzi sobie w koło i gada: tata, tata, ta, ta, hmmm, yhy, ha - same niezrozumiałe dla mnie słówka ale ważne, że rozmowa przebiegała w miłym tonie ;)
Tania zabawa
Bardzo nie lubię wybierać dzieciom zabawek, nigdy nie wiemy co kupić, często gdybamy między zabawką - "zabawką" a czymś edukacyjnym co dobrze wpłynie na rozwój naszego malca ;). Jak dorosły ma wybrać zabawki skoro czasami sami zainteresowani czyli dzieci nie mają swoich typów? Oj trzeba wtedy ruszyć pamięcią i wygrzebać to co może mieć wpływ na naszą decyzję ;).
Jednak większość chyba zgodzi się ze mną, że czasami nawet najdroższa, najfajniejsza (dla nas ;)) zabawka może iść w kąt po jednym dniu, ba nawet po 30 minutach a takie proste, często nic nie kosztujące ani złotówki zabawy będą trwały wiecznie ;) Tak ostatnio wygląda nasz dom ;). Najtańsza zabawa pod słońcem - rwanie gazetek-reklam na jak najmniejsze strzępy ;), potem trzeba oczywiście to posprzątać ale wrzucanie tych śmieci do pudełka było dla nich równie dobrą zabawą jak rwanie. Gdy w pudełku uzbierało się sporo kawałków to Weronika wymyśliła drugą zabawę - "zobacz jak deszcz pada" i obrzucała Wiktora gazetkami ;)
poniedziałek, 2 lutego 2009
Sanki na trawie ;)
Choroba nas tak męczyła, ze non stop siedzieliśmy w domu. Ja dostawałam wariacji a o dzieciach to nie wspomnę - chciały nas zamęczyć. Wczoraj zabrałam je do rodziców, żeby zmienić w końcu otoczenie ;) - wybawiły się nowymi zabawkami z moimi bratanicami. Dzisiaj uznaliśmy, że koniec z siedzeniem w domu - czas wyjść na dwór chociaż na 20 minut ;). Wiktor jak usłyszał słowo "dwór" to od razu pytania typu: a może na sanki? My na to, że na sanki to nie ma śniegu tyle. Posadziłam Wiktora na sankach, żeby posiedział i pokierował (ma sanki z kierownicą ;)), zaraz za nim usiadła Wercia i kazała jechać ;) To tato - konik zaprzęgowy ruszył w trasę po trawce ;)
Dojrzewanie
Jak zobaczyłam Weronisię przed laptopem tak fachowo trzymającą mysz pod ręką to uświadomiłam sobie jak te dzieci teraz szybko dojrzewają. Pamiętam jak nam rodzice zakupili pierwszy komputer ;) i chyba jako jeden z pierwszych w bloku! Było to może w szóstej klasie podstawówki? Pamiętam DOS'a i Nortona Commandera ;) a teraz? Dwuletnie dziecko już rwie się do obsługi komputera i nawet całkiem nieźle jej to wychodzi ;) Wiktorek oczywiście też potrafi to i owo, zresztą chodzi na zajęcia gdzie pani Magda uczy go jak używać myszki do komputera ;). Muszę przyznać, że Wiktor zrobił duże postępy jeśli chodzi o komputerek - pięknie sam już operuje myszką i rozwiązuje zadania z programu Socrates ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)