Jak zwykle w Święto Trzech Króli jemy na obiad pierogi. Dzisiaj praca szła mi o wiele szybciej bo pomagały mi dzieci ;) Ja robiłam dla nas "ruskie" a dzieci lepiły dla siebie, oczywiście ich pierożki nie umywały się do moich bo były nadziane nutellą i rodzynkami ;). Weronika we wszystkim naśladowała brata. Poszły w ruch rożne naczynia i sprzęty, trzeba było nabić na widelec ciacho, pokroić nożykiem, rozwałkować palcami, wygnieść krążek ;) odbić kubeczkiem kółeczko - no pracy było po same łokcie ;), tylko im mąki dosypywałam. Weronika pomyślała, że co tam, trzeba je spróbować czy aby dobre to ciasto jej wyszło, potem sprawdzała czy aby dobrze się klei i wylądowała z nim na podłodze przyklejając ciasto pod spodem do stołu ;). Na koniec każdy na swój krążek nałożył nutellę i posypał rodzynkami wedle uznania, zlepił pierożka i bach do gara ;). Ja ze Szczepanem ruskimi się zajadałam, Wiktor zjadł tylko pół swojego pierożka, no ale był już po zupce najedzony a Weronisia o dziwo zjadła ziemniaczka, zjadła mięska kawałek i wsunęła całego!!!! pieroga z nutellą zrobionego przez samą siebie - chyba zacznę jej na obiad serwować pierogi z nutellą skoro z takim apetytem moje dziecię je zjadło ;)
2 komentarze:
jak to jest z tym całym lepieniem pierogów w Trzech Króli? Skąd taki zwyczaj? Powoli dochodzę do wniosku, że to taka tendencja mojej rodziny - przyjmować każdą tradycję w której robi się jedzenie.
No to ja na te pierogi to już sie nei załapę, ale w przyszłym roku... ????Oh jak ja kocham pierożki, mniam:)))
Prześlij komentarz