sobota, 25 października 2008

Nie mogę "zdechnąć"...

Bardzo często w weekendy, kiedy to nie musimy rano wstawać dzieciaki wędrują do nas do łóżka ;) My wówczas dalej podsypiamy, chociaż tak naprawdę nie da się spać bo dzieci chodzą nam po głowach. Wiktor i Weronika krzyczą, bawią się no bo czy to ważne, że my jeszcze leżymy? Przecież one dawno już nie śpią ;) Dzisiaj Wercię naszło na wielkie przytulańsko i całowanie. Najpierw wyściskała rodziców, potem zabrała się za brata ;) Weszła na niego, siadła okrakiem i wtula się całym swoim ciałkiem, szukając buźki Wita i dając mu całuski ;) Witowi podobało się to ale oczywiście na krótką metę, ponieważ Weronika waży już prawie tyle co on, zaczął ją zganiać i odpychać...ona jak to ona, ani myśłi zejść jeszcze się denerwuje jak to mnie ktoś popycha ;) W końcu mówię: "Weronika zejdź z Wita bo on nie może przecież odetchnąć". Nie posłuchała, więc do akcji wkroczył tato! Udało się Wiktor oswobodzony ;) Jednak nie czekaliśmy długo jak tylko tato znów wtulił głowę w poduszkę to Weronika znów hyc na brata i znów całym ciałkiem wtulona ;) na co nasz synek: "Mamo, weź ją, ja nie mogę przecież zdechnąć ;););)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hahahahaha no boskie:)))))
Odeziwj sie kochanie na gg, no chyab ze go nei masz to daj znac:))