Nareszcie jesteśmy już w domku. Wyjazd na turnus udał się. Czas nam bardzo szybko zleciał, pogoda kiepska - kiedy w końcu będzie ciepło? Tam marzliśmy i tu po powrocie też, mam wrażenie, ze jeszcze zimniej jest. Wiktor ćwiczył bardzo dzielnie co widać na załączonym zdjęciu ;). My wypoczęliśmy troszkę, wyspaliśmy się, chociaż Weronika dała troszkę nam popalić - marudziła i nie chciała wziąść nic do ust oprócz mleczka, no i chyba idą jej zęby "piątki" bo strasznie tam dłubie ;)
czwartek, 26 marca 2009
poniedziałek, 9 marca 2009
Dolina gadów
Byliśmy i widzieliśmy te nasze kieleckie gady ;). Nie mamy zoo ale mamy dolinę gadów. Wiktor bardzo ubolewał nad faktem, że nie widział krokodyla w zoo w Krakowie. Obejrzał jednak inne zwierzaki i krokodyl już nie był tak ważny ;) Krokodyla jednak mamy u nas ;) no prawie krokodyla bo jest to kajman, ten największy ma ok. 1,5 metra i dla Wiktora to krokodyl. Zachwycał się jaszczurkami, wężami i żółwiem. Pani wyjęła nam nawet węża z rodziny dusicieli a dzieci otworzyły szeroko oczy. Mieli okazję pogłaskać tego gada i myśleliśmy, ze trzeba będzie ich namawiać bo się wystraszą ale gdzie tam! Odważne mamy dzieci, Wercia pierwsza dopadła węża a zaraz po niej Wiktor, mamusia też skorzystała ;). Muszę przyznać, że miał zimną skórę ale bardzo delikatną i miłą w dotyku.
cuda z masy solnej
Nasze dzieci kochają cista jeść ale także i wyrabiać - bawić się nimi. Już nie pierwszy raz lepiliśmy coś z masy solnej ale Weronika uczestniczyła w pracach po raz pierwszy, Wiktorek zrobił nawet dla mnie piękną rybkę nemo (to ten "gnieciuszek" pomarańczowy), oczywiście odbiega kształtem od rybki ale to jego własna arytstyczna wizja ;)
wygibajtus na różne sposoby ;)
Cena gry "wygibajtus" itp zawsze powalała nas na kolana, bo ileż może kosztować cerata z kolorowymi kółkami i nie ukrywam, że zawsze były inne priorytety. W okresie ferii jednak dzieci bardzo się nudziły, pogoda za bardzo nie pozwalała na spacery i chwilę szaleństwa. Trzeba było coś dzieciom zorganizować. Wymyśliliśmy małego wygibajtusa ;). Dwa przyklejony obrusy ceratkowe do podłogi (pozostałość po malowaniu pudła ;)) a na to ponaklejaliśmy kolorowe kwadraty na wzór właśnie tej gry. Najpierw losowanie klocków przez dziecko a potem ułożenie nóg i rąk na wylosowanych kolorach. Chwilę zabawy było, potem dzieci losowały klocki i układały je na konkretnym kolorze a potem już była samowolka i każdy działał jak chciał ;) - tak czy siak mamy tę grę w swojej wersji za niespełna może 5 zł ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)