niedziela, 31 sierpnia 2008

szalony Wiktor

Wiktor okazał się jednak w połowie tak samo kolizyjny jak siostra. Weronika smacznie spała w dziecięcym pokoju a Wiktor jak zwykle oglądał cichutko bajkę. W końcu stwierdził, że też się zdrzemnie i że chce do naszego wielkiego łoża. Czułam, że chodzi pewnie o wygłupy a nie sen, no ale on tak ładnie mnie prosił: "mamooooooooooooo spać ;)" Uległam. Położyłam go, ładnie przykryłam, no leży sobie ;) ....... 5 minut później: "mamo patrz jak skaczę ;), ooooo teraz patrz jak bzium zrobię ;)" wariował i frygał się na szczęście z dala od brzegu więc szans na upadek nie było ale za to ............. ściana była zbyt blisko ........ i nagle BĘC .... i płacz. Czoło zbite, tatuś przyniósł szybko wielki i zimny tasak ;) i trach przyłozyliśmy..... guza nie ma ale ślad pozostał. Wiktor jutro idzie pierwszy raz do przedszkola więc pokaże się kolegom i koleżankom z pierwszą "śliwką" na czole ;)

sobota, 30 sierpnia 2008

Ach te dzieciaczki ;)

Mój synek zawsze grzeczny i ułożony, nie sprawia nam większych kłopotów. Jak coś chce powie proszę, powie przepraszam itp nigdy się nie skaleczył, zawsze uważa nawet nie może mieć brudnych paluszków, zaraz muszę je umyć - pedancik jeden ;). Moja córka? Hmm kolizyjna jest bardzo ;) A to biega za bratem i go ciągnie, on ją odepchnie i bęc lądowanie gotowe albo wsiada na Wiktora i myśli, ze to konik a czasem spada z niego jak z byka ;) O tym, że wchodzi na wszystkie wysokie meble a ja biegiem żeby ją zdjąć ewentualnie złapać - pomysłów ma co nie miara. Dzisiaj jednak ja zawiniłam;( Zawsze delikatnie otwieramy drzwi z myślą, że za nimi czai się mały podglądacz i tak też było dzisiaj. Tylko, ze ten mały podglądacz wkładał chyba palce pod drzwi i trach katastrofa gotowa. Mama przytrzasnęła paluszka ;( oj ile było krzyku, lamentu i płaczu.....w końcu Weronika wpadła na pomysł całowania paluszka przez każdego kto się nawinął. I tak raz całowała mama, raz tata a najwięcej kochany braciszek ;) Oh a ile się dziś tulili i całowali własnym oczom nie wierzyłam, że to moje dzieci, czyżby nieszczęście ich zbliżyło?

czwartek, 28 sierpnia 2008

wycieczka do zoo!!!

Ostatnimi czasy nasz synek ciągle powtarzał, że chce zobaczyć koniecznie krokodyla ;). Wybraliśmy się więc do zoo - było świetnie, niestety zabrakło tam krokodyli. Były jednak inne ciekawe zwierzątka: duże i małe a nasze dzieci po prostu nie mogły od nich wszystkich oderwać oczu ;).
Najlepszy był jednak wielbłąd "ze złamanym garbem" ;). Mnie zawsze fascynowały dzikie koty ale tym razem "zakochałam się" w cudnie różowych flamingach. Bardzo podobało nam się mini zoo, gdzie dzieci mają bezpośredni kontakt z małymi zwierzątkami, nie można było odkleić ich małych łapek od koników i kózek ;). Weronika dodatkowo wróciła ze zdobyczną fretką, którą nosiła pod pachą ;)

wyczerpująca ta wycieczka ;)



zwierzątka





tadam!

W końcu przyszedł czas i na naszą rodzinkę - mamy swojego bloga! Strona ze zdjęciami to nie wszystko dobrze jest jednak zacząć spisywać swoje i rodziny poczynania ;)